Zatrudnienie cudzoziemców

Zatrudnienie cudzoziemców

19 września, 2018 0 przez Doradca

Polscy pracodawcy, łatają dziury w zatrudnieniu, jak się tylko da. Najczęściej przybyszami z Ukrainy. Nie oznacza to jednak, że Ukraińcy zabierają Polakom pracę. Po prostu, pracownicy z Ukrainy wykonują najczęściej pracę, którą nie chcą wykonywać Polacy. A część z nich, transferowana jest do innych krajów strefy Schengen.

Zatrudnienie cudzoziemców

Przyciśnięci do muru pracodawcy, coraz częściej decydują się na zatrudnianie cudzoziemców. Z tej rzeszy, największą liczbę pracowników sezonowych i okresowych stanowią Ukraińcy. Dzisiaj, pracodawca cierpiący na niedobór siły roboczej, może starać się o zatrudnienie cudzoziemca na dwa sposoby. Po pierwsze, może wystąpić do wojewody o wydanie zezwolenia na zatrudnienie cudzoziemskiego pracownika. Po drugie, może złożyć w Wojewódzkim Urzędzie Pracy oświadczenie, o woli zatrudnienia cudzoziemca.

Czy Ukraińcy zabierają Polakom pracę?

Większość pracodawców, wybiera to drugie rozwiązanie. A to dlatego, że oświadczenie nie musi zawierać szczegółowych warunków pracy i płacy, a jedynie warunki prognozowane. Większość rodaków sądzi, że najwięcej pracowników z Ukrainy pracuje na wschodzie kraju, bo tam mają najbliżej do domu. Nic z tych rzeczy. Na przykład, w województwie podkarpackim, zarejestrowano zaledwie 1% ogółu oświadczeń w Polsce! (Liczba oświadczeń w całym kraju w roku 2017, przekroczyła grubo ponad milion zgłoszeń). Dlaczego tak się dzieje? To proste.

Lawinowy wzrost liczby ukraińskich pracowników, datuje się od roku 2014. To jest, od wybuchu wojny na wschodzie Ukrainy. Przez te cztery lata, Ukraińcy już poznali podkarpacki rynek pracy. I wiedzą, że na Podkarpaciu nie zarobią zbyt wiele. Bo i dużo ich na Podkarpaciu, i płace tutaj nie są najwyższe w Polsce. Wiedzą, że w województwie podkarpackim, mogą liczyć tylko na nisko płatne zajęcia np. w firmach budowlanych, zakładach przetwórstwa rolno-spożywczego, w hotelarstwie czy jak w przypadku kobiet, w charakterze opiekunek domowych. Dlatego, szukają lepiej płatnych zajęć, np. na Dolnym Śląsku czy Mazowszu.

Oliwy do ognia, dolało jeszcze wprowadzenie w Polsce minimalnej stawki godzinowej oraz podniesienie płacy minimalnej. To dlatego, część ukraińskich pracowników, zmieniło swój stosunek do zarobków uzyskiwanych w Polsce. Kiedyś, zadowalali się oni płacą około 1500 złotych na rękę. A teraz chcą zarabiać 2000 złotych na rękę!

To zła wiadomość dla pracodawców. A to dlatego, że dotychczas, traktowali oni ukraińskich pracowników jako ważny element ograniczenia kosztów funkcjonowania firmy. Ale teraz, ten atut Ukraińców powoli przestaje obowiązywać. Polski rynek pracy, nieuchronnie staje się rynkiem pracownika. I to zarówno polskiego, jak i głównie ukraińskiego…

Co więcej, po wprowadzeniu paszportów biometrycznych, otworzyła się dla Ukraińców perspektywa znacznie atrakcyjniejszych rynków pracy. Bo teraz, mogą oni przyjeżdżać do krajów strefy Schengen na 90 dni bez wizy. Te wyjazdy, mają głównie charakter turystyczny oraz biznesowy, ale Ukraińscy pracownicy mogą także podjąć pracę. Pod warunkiem jednak, że przejdą skomplikowaną procedurę związaną z legalnym podjęciem pracy. Na razie, nie za bardzo im się to opłaca, bo procedury trwają długo. A legalny pobyt, trwa tylko 3 miesiące. Co jednak będzie, kiedy Unia Europejska zacznie zazdrościć Polsce zatrudniania ukraińskich pracowników? I wydłuży ich legalny pobyt w krajach strefy Schengen, do np. 6 lub 9 miesięcy? No cóż, jeśli Polska będzie chciała zatrzymać u siebie choć część Ukraińców, to będzie musiała podnieść znacząco zarówno stawkę godzinową, jak i płacę minimalną. A to oznacza, że skorzystają na tym nie tylko okresowi pracownicy z Ukrainy, ale przede wszystkim Polacy.

A jak sprawa wygląda z legalnością zatrudnienia Ukraińców u nas?

Czy wszyscy przestrzegają obowiązujących w tym zakresie przepisów? Z tym jest u nas źle. A to dlatego, że tak naprawdę nie wiadomo, ilu Ukraińców u nas rzeczywiście pracuje. Oświadczenia pracodawców to jedno, ale rzeczywista liczba zatrudnionych Ukraińców w Polsce to drugie. Urzędy pracy, nie mają bowiem możliwości weryfikacji prawdziwości zgłoszonych oświadczeń składanych przez pracodawców. Dlatego, nie wiadomo ilu Ukraińców w Polsce rzeczywiście pracuje.

Co więcej, nikt nie potrafi policzyć Ukraińców, którzy czasowo pracują w Polsce na czarno! A co na to, nasze służby kontrolne? Na przykład Państwowa Inspekcja Pracy czy Najwyższa Izba Kontroli? No cóż, skromne zasoby kadrowe tych instytucji sprawiają, że podejmują one tylko wyrywkowe kontrole i nie są w stanie nakreślić pełnego obrazu zatrudnienia Ukraińców w Polsce. Ale nawet te cząstkowe kontrole, pokazują skalę patologii.

Na przykład, kontrolerzy NIK-u wykazali, że spośród ponad 70% ukraińskich pracowników którzy przekroczyli polsko-ukraińską granicę i mieli podjąć w Polsce legalną pracę – tej pracy w ogóle nie podjęli! Ukraińcy którzy zarejestrowali w Polsce działalność gospodarczą, składają oświadczenia o chęci zatrudnienia swoich rodaków. Ale do ubezpieczenia ich w ZUS-ie, zgłaszają tylko… niespełna 10% Ukraińców. Co więcej, w Urzędach Skarbowych składają oni PIT-y wykazujące… brak dochodów! Co się dzieje z nimi Ukraińcami?

Prawdopodobnie, transferowani są oni do innych krajów strefy Schengen. Wskazują na to dane, na przykład służb granicznych w Niemczech i Włoszech, które odnotowują znaczący przyjazd przybyszy z Ukrainy. Nie lepiej, zachowują się polskie agencje pracy tymczasowej. Okazuje się, że stosują one swoisty miks zatrudnienia. A mianowicie, część ukraińskich pracowników zatrudniają legalnie na oświadczenia (np. 25%). Natomiast drugą część, (np. 75%) zatrudniają na czarno.

Artykuł powstał dzięki portalowi sex telefon

0 0 votes
Article Rating